Bidkälla/Image source: Shutterstock/Mike Mareen

Rozpoczęła się więc ukraińska ofensywa. Rozpoczęcie ofensywy zbiegło się (?) z rocznicą lądowania w Normandii. Zarówno wtedy, jak i teraz, wolny świat zebrał siły, by odeprzeć brutalnego najeźdźcę i wyzwolić okupowane terytoria. Zarówno wtedy, jak i teraz siły atakujące były posłuszne brutalnemu dyktatorowi, który zamykał krajowych krytyków w obozach i więzieniach. Lista przypowieści mogłaby być jeszcze dłuższa.

Istnieją również istotne różnice. Pierwszą i najważniejszą jest to, że dziś na froncie walczą tylko ukraińscy żołnierze. Inne kraje wysłały swoją broń i sprzęt, pomogły w szkoleniu Ukraińców i dzieliły się istotnymi danymi wywiadowczymi, ale nie wysłały tam żadnych żołnierzy.

W pewnym sensie wojna ta przypomina początkową fazę drugiej wojny światowej, kiedy we wrześniu 1939 roku Polacy musieli samotnie stawić czoła agresorom, mając silne, ale tylko moralne wsparcie sojuszników z Zachodu. W przeciwieństwie do dzisiejszych Ukraińców, Polacy zostali pobici, zanim jakikolwiek transport broni dotarł do kraju.
Dziś to Ukraińska Armia Obywatelska ZSU (ukr. ЗСУ) walczy z rosyjskim najeźdźcą. Zagraniczni żołnierze są tu tylko jako ochotnicy.

A teraz rozpoczęła się długo oczekiwana ofensywa ukraińska. Wielu obserwatorów uważa, że ​​jest to jedyna szansa Ukrainy na pokonanie wkraczającej armii rosyjskiej i wyzwolenie kraju w całości lub w części. Opinia publiczna na Zachodzie powoli, ale nieuchronnie ma dość wojny. Coraz więcej głosów domaga się negocjacji pokojowych. W przyszłym roku w Stanach Zjednoczonych są wybory i urzędujący prezydent z pewnością wolałby nie mieć do czynienia z trwającym konfliktem z amerykańską bronią na Ukrainie. W boksach startowych czeka także bardzo stabilny geniusz, Trump, który już zadeklarował, że zakończy wojnę w ciągu jednego dnia. Prawdopodobnie dzwoniąc do Putina i obiecując zaprzestanie wszelkiej pomocy dla Ukrainy.

Dla Ukraińców jest to teraz albo nigdy. Dlatego bardzo dbali o to, aby przygotować się jak najlepiej, aby nie zacząć zbyt wcześnie i nie zaprzepaścić swoich szans. Krwawe walki w Bachmucie miały oczywiście na celu kupienie jak największej ilości czasu na przygotowania.

Jak potoczy się ukraińska ofensywa? Czy uda im się zmusić Rosjan do niezwykle trudnej wojny manewrowej? Czy Ukraina może znokautować rosyjskie siły w kraju?
Czy Krym zostanie odcięty? Może od razu zająć półwysep? Odzyskać okupowane terytoria wokół Doniecka i Ługańska?
Pytań jest wiele, nikt, dosłownie nikt nie zna odpowiedzi. Przynajmniej jeszcze nie.

W tej chwili możemy tylko zgadywać i spekulować. Spróbuję więc zgadnąć na podstawie informacji dostępnych obecnie w mediach. Zacznę od artykułu z dzisiejszej (6.06.2023) La Repubblica, E il D-Day di Zelensky.

W artykule analizowane są napływające dane i ukraińskie postępy w kilku miejscach wzdłuż ponad 1000-kilometrowego frontu. Wygląda na to, że Ukraińcy testują swoją drogę i próbują znaleźć słabe punkty w rosyjskich liniach obrony, czyli tę samą taktykę, którą od miesięcy stosuje strona rosyjska. Wydaje się, że różnica polega na sposobie przeprowadzania tych próbnych ataków.

Rosyjskie ataki były zwykle źle zaplanowane i składały się z ataków piechoty, często pozbawionych skoordynowanego wsparcia ze strony innych rodzajów broni. Żołnierze zostali wysłani pieszo na dość pewną śmierć, próbując zobaczyć, skąd pochodzą strzały, które ich powaliły, a później uderzyć artylerią w gniazdo snajperskie. Jest to z grubsza ten sam sposób prowadzenia wojny, który był stosowany w Związku Radzieckim podczas drugiej wojny światowej. Zarówno wtedy, jak i teraz oznacza to straszne straty dla własnej drużyny. Ani wtedy, ani teraz, wydaje się, że kierownictwo nie przejmuje się zbytnio stratami, o ile można je zrekompensować nowymi rekrutami

Z kolei Ukraińcy, ze swoją znacznie mniejszą populacją, obierają inną taktykę. Tutaj, miejmy nadzieję, przyda się zachodnia edukacja. Ukraińcy starają się organizować i kierować swoimi siłami na wzór zachodniego NATO. Ukraińskie ataki próbne można więc zaplanować i przeprowadzić jako „reconnaissance in force” – hybrydę między atakiem, rozpoznaniem i manewrem dywersyjnym.

Najbardziej intensywne ataki są podobno przeprowadzane w dwóch kierunkach. Jeden na wschód, południowy wschód, w kierunku Soledar, niedaleko Bachmut. Stamtąd może ciągnąć się dalej gdzieś między Ługańskiem a Donieckiem. Drugi kierunek ataku prowadzi prosto na południe w kierunku Nowodoniecka, w kierunku Wielkiej Nowosilki i dalej w kierunku Mariupola i Wybrzeża Azowskiego.

Nie odnotowano żadnych znaczących walk z innych sekcji frontu. Wydaje się, że w Chersoniu na południu i na wschodzie Charkowa na wschodzie panuje spokój. Wiele się dzieje po rosyjskiej stronie granicy, w Biełgorodzie, ale wydaje się, że jest to strategiczna dywersja prowadzona w imieniu Ukraińców do rosyjskich ochotników walczących z reżimem Putina.

Jeśli ataki będą kontynuowane w tym samym kierunku i uda im się przebić przez silne linie obronne Rosjan, Ukraińcy mogą mieć okazję do rozpoczęcia wojny manewrowej. Dla strony rosyjskiej może to szybko przerodzić się w koszmarzamieszanie, panika. Żołnierze uciekają i opuszczają swoje pozycje oraz pojazdy i sprzęt bojowy. Tak jak latem wyglądało to pod Charkowem.

Gdyby Ukraińcom udało się pomyślnie zaatakować na tych dwóch kierunkach, stworzyliby okazję do wzięcia w kleszcze znacznych części sił rosyjskich na Ukrainie. Katastrofa przypominająca armię von Paula pod Stalingradem. Taka katastrofa miałaby z kolei bardzo poważne konsekwencje dla kierownictwa Rosji…

Teraz to tylko spekulacje. Wyzwań i zagrożeń dla Ukraińców jest wiele – głębokość i siła rosyjskich fortyfikacji, rosyjskie lotnictwo, które ostatnio wykazało nowy poziom aktywności, czy rosyjska artyleria i rakiety, które mogłyby zostać użyte bezpośrednio przeciwko wojskom ukraińskim zamiast marnować je na bezsensownych terrorystów bombardowania celów cywilnych.

Na koniec pozostaje jeszcze kwestia strat ukraińskich. Zarówno ci, którzy cierpieli do tej pory, jak i ci, którzy nadejdą, nieuchronnie zbiorą plony w intensywnych bitwach.
Czekamy z ekscytacją i nadzieją na co najlepsze dla Ukrainy.